Zainwestował 25 tys. zł w fotowoltaikę. Zamiast oszczędzać – dopłaca
📅 Opublikowano: 06.06.2025
Od 1 stycznia 2024 roku w 7 województwach Polski obowiązuje zakaz używania kopciuchów. Razem dbajmy o środowisko!
📅 Opublikowano: 06.06.2025
Zainwestował 25 tys. zł w fotowoltaikę, by oszczędzać. Dziś dopłaca do rachunków. Net-billing zaskoczył tysiące prosumentów.
90-letni pan Marian zdecydował się zainwestować w fotowoltaikę, wierząc, że nowoczesna instalacja pozwoli mu zmniejszyć rachunki za prąd. Po dwóch latach użytkowania systemu jest jednak rozczarowany. Zamiast spodziewanych oszczędności – musi dopłacać.
W 2022 roku w Polsce wszedł w życie nowy system rozliczeń dla prosumentów – tzw. net-billing. Zmiana ta, jak się okazuje, mocno uderzyła w osoby, które wcześniej liczyły na szybki zwrot z inwestycji w panele fotowoltaiczne. Pan Marian jest jednym z tysięcy Polaków, którzy poczuli się zawiedzeni nowymi zasadami.
W liście opublikowanym przez portal wyborcza.biz pan Marian opisał swoją sytuację. W ciągu dwóch lat użytkowania instalacji oddał do sieci o 4000 kWh więcej, niż z niej pobrał. Mimo to nie otrzymał za tę nadwyżkę odpowiedniego wynagrodzenia. Zgodnie z zasadami net-billingu, nadmiar wyprodukowanej energii trafia do tzw. depozytu prosumenckiego, którym zarządza sprzedawca energii – w tym przypadku PGE.
Depozyt prosumencki to wirtualne konto, na którym gromadzona jest wartość (nie ilość) energii oddanej do sieci, przeliczana według cen rynkowych.
Problem w tym, że po zakończeniu rocznego okresu rozliczeniowego jedynie 20% energii zgromadzonej w depozycie może zostać wykorzystane na poczet zużycia z sieci. Reszta – jak sugeruje pan Marian – po prostu przepada.
Kolejnym źródłem frustracji są koszty. Prosument sprzedaje energię po stawce netto, ale kupując energię z sieci, musi zapłacić nie tylko za samą energię, ale również za dystrybucję, marżę sprzedawcy i podatek VAT. W efekcie rachunki nie maleją – a często rosną.
„Takich jak ja w Polsce jest tysiące” – pisze 90-latek. „Ten system opłaca się głównie firmom energetycznym, nie prosumentom. Czuję się oszukany”.
W połowie 2024 roku rząd zmodyfikował ustawę o odnawialnych źródłach energii, dając prosumentom wybór pomiędzy rozliczaniem według miesięcznej rynkowej ceny energii a tzw. ceną godzinową. Niestety, jak zauważają eksperci, obie metody w praktyce wciąż niosą ryzyko strat – szczególnie dla osób o niskim zużyciu energii lub niewielkich możliwościach technicznych magazynowania nadwyżek.
Nowi prosumenci powinni dokładnie analizować opłacalność inwestycji, biorąc pod uwagę nie tylko koszt instalacji, ale też model rozliczeń i realne zużycie prądu w gospodarstwie domowym. Dobrym rozwiązaniem może być także inwestycja w magazyn energii, który pozwala ograniczyć sprzedaż energii do sieci i zwiększyć autokonsumpcję.
Źródło artykułu: money.pl